poniedziałek, 29 grudnia 2014

Blue Christmas

Czemu Blue? Właśnie taka piosenka zabrzmiała w głośnikach, gdy usiadłam do pisania.  Udało się zacząć teraz to już jakoś pójdzie.

Święta! Tak bardzo na nie czekałam. Już w listopadzie wymyślałam prezenty dla bliskich, a na początku grudnia przygotowywałam menu, żeby wszystko było idealne. Nie ukrywam, że jak nigdy, w tym roku było idealnie :)

Kulinarnie
Zdecydowanie to zaprzątało mi głowę przez wiele tygodni. Jak zawsze zajmowałam się w domu działem "słodkie", ale w tym roku bawiłam się też innymi przysmakami. Po kolei. 
Słodkości w sporej części pochodziły z Włoch- florentynki, biscotti (mój nr.1 do kawy!), panforte. Były też nieśmiertelne pierniczki (robione z moim ukochanym ;)) i sernik, z którego to jestem wyjątkowo dumna, bo nie przepadam za nim (tak wiem jestem jedyna na świecie w tej kwestii...), a wszyscy byli zachwyceni! Zrobiłam też mocno czekoladowe cisto, które zawiozłam w Boże Narodzenie na obiad do babci mojego chłopaka. Wczoraj natchnęło mnie też na creme brulee- jak na pierwszy raz to wyszło nawet fajnie ;)
Jeśli chodzi i rzeczy nie słodkie to "męczyłam" się z łososiem, którego kocham w każdej postaci! U nas zagościł jako pasta z kremówką oraz pieczony z ziołami i obowiązkowo z cytryną. Jeśli chodzi o klasykę to całe wigilijne przedpołudnie lepiłam pierogi i redukowałam żurawinowy sos. Jak widać trochę się działo w mojej kuchni.

Świąteczne "must do"
Nie powiem, jest trochę tych moich must do. Zalicza się do nich, na pewno kilka filmów- nieśmiertelny Kevin i To właśnie miłość. Nie wyobrażam sobie bez nich świąt. Co więcej? 
Od tego roku do mojej listy dopisuję zimową herbatę z pomarańczą, goździkami i imbirem, coś cudownego! Przedświąteczny wyjazd do Kazimierza Dolnego też stanie się już Naszą tradycją. Mmmm i ta pyszna gęś, grzane wino i kominek... Chcę tam wrócić! 
Mimo moich 21 lat nie wyobrażam sobie świąt bez wielkiej choinki. I choć mój tata rok w rok mówi, że w następne święta nie będzie choinki, bo nie ma już małych dzieci, to wiem, że i on nie odstąpił by od niej nawet na chwilę. Kolejnym nieodłącznym elementem są świąteczne piosenki. Mam zestaw płyt "The best Christmas ever" i katuję je od listopada i jak łatwo zauważyć jeszcze mi się nie znudziły (obecnie słucham Antyradio X-mass). 
Moim must do jest też pójście na pasterkę. Czasami czekam na to nawet bardziej niż na Wigilię. Dopiero tam kończą się szaleńcze zakupy, strojenie domów i kupowanie prezentów- tam jest cały sens świąt... Dopiero tam człowiek przypomina sobie o co tak na prawdę chodzi.

Rodzinnie
Uwielbiam rodzinne święta. Szczególnie te, które odbywają się u mnie w domu (choć nie tylko). Mimo, że wiąże się to z ogromem przygotowań to zawsze jestem pierwsza do zapraszania świątecznych gości. 
Najgorsze święta są, gdy każdy rozchodzi się po pokojach, siada przed komputerem czy telewizorem. Goście jednak łączą rodzinę w salonie, długie rozmowy, zabawne historie. Inną sprawą jest to, że nie znoszę gotować dla siebie :). Dzielenie się jedzeniem to dla mnie sens gotowania!

Atmosfera i klimat
Są święta, więc trzeba stworzyć odpowiednią oprawę. Wiadomo, najlepiej gdy za oknem prószy śnieg, a mróz szczypie w nos.A po powrocie do domu czeka na nas kubek kakao z bitą śmietaną i cynamonem. Na to jednak wpływu nie mam (na śnieg i mróz, bo takie kakao często piję wieczorami ;)), a jest wiele rzeczy, które mogą uprzyjemnić świąteczne leniuchowanie. Patrząc po pokoju, od razu widać u mnie dwa komplety światełek choinkowych rozmieszczonych tak, że w większej części dnia są jedynym oświetleniem. Kolejnym elementem są dodatki- śnieżna kula na biurku, świąteczne podkładki pod kubki i pierniczkowe świeczki. Lubię się otaczać takimi przedmiotami chociaż przez te parę tygodni. 
Następna rzecz jest pewnie nie aż tak oczywista jak poprzednie. Na 18-te urodziny dostałam od przyjaciół urodzinową paczkę, w skład której wchodziło m.in piękne białe przykrycie na łóżko. Z racji tego, że mam kolorowego kota nie używam go na co dzień, jest więc dla mnie symbolem świąt (nie tylko Bożego Narodzenia). Niezbędnym elementem grudnia jest też świąteczny numer KUKBUKA ;)

Reasumując- chyba widać, że uwielbiam święta pod każdą postacią i pod każdym aspektem. Mimo, że nienawidzę zimy ten czas jest dla mnie magiczny i wyjątkowy i czekam na niego z niecierpliwością małego dziecka.








































                       Po prostu kocham!

niedziela, 21 grudnia 2014

Najsłodszy festiwal na świecie!

Z miesięcznym opóźnieniem, ale jest!
Wpis o najsłodszym festiwalu na świecie. W większości będzie to foto-relacja, bo aż słów braknie, gdy się patrzy na te wszystkie cuda! Torty, ciastka, czekoladki, kawa, dekoracje do tortów... Mmm... Bardzo inspirujące miejsce- dla mnie kulinarnie, dla T. baristycznie (ale się dobraliśmy :P). 
Jedynym minusem jest lokalizacja- Pałac Kultury i Nauki to zdecydowanie za małe miejsce na tego typu wydarzenie. Trzeba było bardzo uważać, żeby czegoś nie strącić lub najzwyczajniej na świecie na kogoś nie wpaść. 
Mimo wszystko wspominam ten dzień cudownie! Dał mi wiele pomysłów na moje desery i motywacje, by pracować i kiedyś tworzyć takie dzieła ;).




Chłopak, który zabiera na taki festiwal to chodzący IDEAŁ! ;)



Czekoladowa kolejka E.Wedel.


















A na koniec degustacja deserów z cukierni Sowa ;)