Zakochałam się.
Takiej mnogości owoców, warzyw, owoców morza i przypraw nigdy nie widziałam tam było wszystko. Smoczy owoc zapakowany z łyżeczką od razu do spożycia, żywe kraby oraz bycze jądra i jagnięce móżdżki. Wszystko.
Mój wybór to właśnie smoczy owoc, sałatka owocowa i bardzo ciekawy pasztecik. Na zewnątrz była masa z ziemniaka, wewnątrz mielone mięso, rodzynki, kukurydza. Wszystko obtoczone cukrem i cynamonem. Dziwne połączenie, ale właśnie po to tu przyjechałam. Chciałam próbować.
Hiszpanie to bardzo pozytywny naród. Im się nie śpieszy, światła uliczne to nie nakaz- to tylko delikatna sugestia.
Żyją wolniej. Siesta musi być. Cava (wino musujące) i tapas to podstawa.
Angielski to dla nich rzecz obca, ale gestykulacją pomagają sobie świetnie.
Jest gorąco i sucho, piękne rośliny i dobre jedzenie.
To jest miejsce dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz