Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naleśniki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naleśniki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 31 stycznia 2015

Śniadaniowy zawrót głowy!

Temat śniadań często jest u mnie tematem tabu, a to dlatego, że gdy idę na uczelnie to wolę pospać 10 min dłużej niż "stracić" ten czas na robienie kanapek i picie kawy.
Mamy nowy rok, więc postanowiłam to zmienić! Sesja zagościła w domach studentów na dobre. W tym roku u mnie jest dość spokojnie, więc nie drżę ze strachu i mam chwilę wolnego czasu by w domowym zaciszu celebrować ten najważniejszy posiłek w ciągu dnia.

Moim zdecydowanym nr 1 są owsianki. Mogłabym je jeść na każdy posiłek i w najróżniejszym połączeniu. Moje ulubione to: owsianka, rodzynki, dżem jagodowo- truskawkowy i świeżo starty cynamon. Gorąca i gęsta- taka jest idealna...






Jeśli chodzi o inne śniadaniowe propozycje to zimą często robię maffinko- bułeczki z banalnie prostego ciasta- naleśnikowego! Wyrastają ponad foremki i są idealne do masła orzechowego lub kwaśnych powideł.






Zupełnym klasykiem są naleśniki. Przez to, że na praktykach smażyłam około 100 dziennie jestem bardzo wybredna. Perfekcyjnie muszą być cienkie jak pergamin i w żaden sposób nie powinny być tłuste. Jako dodatek oprócz domowego dżemu uwielbiam owoce i słodką śmietankę ;)





Żeby śniadanie było kompletne musi być coś do popicia ;). Moi faworyci to świeżo parzona kawa lub gorące kakao.









Także cieszmy się każdym kolejnym dniem! Sprawiajmy, aby poranek był zapowiedzią cudownego dnia!





Beata Pawlikowska ;)

czwartek, 3 lipca 2014

Łódzkie oderwanie się od rzeczywistości.

Od wyjazdu do Łodzi minął prawie miesiąc. 
Bardzo ciężki miesiąc. 
Od razu po powrocie musiałam szybko się zmobilizować do nauki- przyszła sesje. Jak zwykle nieoczekiwanie, z zaskoczenia. Dlatego ten wpis wylądował na moim blogu z kosmicznym opóźnieniem. 


Wiele się nasłuchałam na temat tego miasta, że jest brzydkie, oprócz Manufaktury dosłownie nie ma tam nic wartego uwagi... Jednym słowem dziura! 
Nic bardziej mylnego! Łódź pokochałam od pierwszego wejrzenia i z każdą chwilą moja miłość rosła. Jak można się domyślać wraz z siostrą starałyśmy się, aby ten wyjazd był jak najbardziej studencki- zobaczyć dużo, a zapłacić mało ;). Aby łódzka notatka była bardziej przejrzysta postaram się wypunktować rzeczy godne uwagi związane z podróżą i pobytem. 

1) Dojazd.
Już kilka wyjazdów temu stwierdziłyśmy z Natalią, że chyba niedługo dostaniemy karty stałego klienta w Polskim Busie. Tak, po raz kolejny skorzystałyśmy z ich oferty. Nie dość, że podróż jest szybka i komfortowa to jeszcze stosunkowo niedroga (70 zł w obie strony- jedyny minus dla mnie studenta to taki, że nie mają żadnych zniżek :/)

2) Zakwaterowanie
Tu niestety miałyśmy mały wybór. Szukając noclegu jakieś 1,5 miesiąca przed planowanym wyjazdem, wszystkie tanie hostele były już pozajmowane. Udało nam się znaleźć bardzo przyjemny hostel zaraz przy głównej ulicy (Hostel Flamingo). I może cena nie jest najmniejsza (120 zł za pokój dwuosobowy), to jednak wygoda była- przestronny pokój na poddaszu, łazienka, śniadanie wliczone w cenę, wi-fi i bardzo miła, młoda i kontaktowa obsługa. Zdecydowanie jeszcze nie raz ich odwiedzimy.

3) Kawiarnie
Byłyśmy tylko w jednej, ale za to godnej polecenia- Cafe Kofeina. Generalnie Łódź jest wypełniona pięknymi kawiarniami, niestety do Łodzi przyjechałyśmy tylko na dwa dni więc wiele jeszcze przed nami. Cafe Kofeina urzekł nas obsługą, i przepysznymi napojami. Jak dla mnie wystrój jest zbyt ponury choć niektórzy powiedzą, że jest "klimatyczny" ;).






4)Jedzenie
Mimo, iż nie przepadam za jakimikolwiek sieciówkami to tu nawet one mnie urzekły ;). Na pierwszy obiad poszłyśmy do Sphinxa. Wybór nie był przypadkowy, studenci mają 50% zniżki na wybrane dania. Niestety legitymacje mam tylko ja, jednak ładnie uśmiechnęłyśmy się do pana kelnera i powiedział, że jedna legitka wystarczy ;). Jak pewnie większość z was wie, do każdego dnia dostaje się tam takie placuszko- chlebki.
Generalnie są okrągłe. Ja natomiast dostałam.... serduszko. A pan kelner stawiając przede mną talerz nachylił się i powiedział ,, Z pozdrowieniami od szefa kuchni". Mała rzecz, a cieszy ;).




Kolejnym miejscem do którego poszłyśmy na obiad była naleśnikarnia Manekin. I mimo, że w Warszawie raczej wszyscy śmieją się z nich ( a raczej z kolejek na chodniku przed Manekinem), to Łódź chyba jeszcze nie poznała tego fenomenu. Za kilkanaście złotych dostałyśmy ogromne naleśniki ( ja z łososiem, Natalia z kurczakiem) do tego ciepłe sosy i najlepsza lemoniada jaką piłam w życiu. Do tego wystrój jak w starym tramwaju... Zdecydowanie to miejsce dla mnie.




5) Zakupy
Uwielbiamy z Natalią przywozić z naszych podróży praktyczne pamiątki (biżuterie, ubrania, dodatki). Łódź zapunktowała u nas wieloma tanimi sklepikami z odzieżą, sklepami indyjskimi i sklepami w których ubrania były tak niespotykane, że aż trudno było nam uwierzyć, że w jednym miejscu są rockowe koszulki, futerkowa kurtka, śpioszki pingwinki i sweter w jeże. Tak, Łódź jest rajem dla hipsterów, teraz to widzę.





6) Nocne życie...
Żadne miasto nie jest bez wad! Nocne życie w Łodzi jest... no właśnie nie ma go. O  godzinie 22 ul. Piotrkowska była zupełnie pusta. Wszystkie sklepy pozamykane, nie mówiąc o fast foodach... Znalazłyśmy jeden otwarty bar! Chmielowa Dolina przywołała nas do siebie dochodzącą ze środka piosenką ,,Zombie". Odbywało się tam karaoke. I choć prawie wszystkie stoliki były puste nie chciałyśmy opuszczać tego miejsca. Pyszne drinki, świetna muzyka. Miałyśmy ochotę spędzić tam całą noc.





7) Koncert!!!
Od tego powinnam zacząć... ;) Avenged Sevenfold... Tak, czekałam na to 6 lat i się udało! Mimo mojego wielkiego zdenerwowania na organizatorów sam koncert był cudowny. Wybuchy, ogień i ONI! Chłopaki pokazali, że dla nich nie liczy się ilość fanów, a ich jakość. Zagrali wszystkie najbardziej znane piosenki. Zapewniali nas, że nasz związek (Polska- a7x) dopiero się rozpoczął. Za każdym razem, gdy mi ciężko i pomyślę o tym koncercie uśmiech mechanicznie pojawia się na mojej twarzy. Nie zawiedli mnie.


















Taka była moja podróż do Łodzi. Pełna pięknych miejsc, wspaniałych wspomnień... Chcę tam wrócić!



















Przydatne linki:

  • PolskiBus http://www.polskibus.com/
  • Hostel Flamingo http://www.lodz.flamingo-hostel.com/
  • Cafe Kofeina https://www.facebook.com/cafekofeina?fref=ts
  • Sphinx http://www.sphinx.pl/
  • Manekin https://www.facebook.com/pages/Manekin-%C5%81%C3%B3d%C5%BA-Fan-Page/199532676737109?fref=ts
  • Chmielowa Dolina https://www.facebook.com/PubChmielowadolina

piątek, 14 marca 2014

Asia w krainie czarów...

A może by tak zabawić się w Alicję i na jeden dzień przenieść się do krainy czarów? 
Niemożliwe?
A jednak!

Niedawno na Kabatach powstała kawiarnia o wymownej nazwie ,,EAT ME DRINK ME". Jako, że jestem wielką fanką Alicji i jej gonitwy za białym królikiem musiałam odwiedzić to miejsce.
Dziś po ciężkim (i długim) dniu na uczelni razem z T. pojechaliśmy na ulicę Wąwozową. Od razu znaleźliśmy właściwe miejsce. Nie wyolbrzymię, gdy powiem, że od pierwszej chwili w tej kawiarni wpadłam do króliczej nory i przeniosłam się w magiczny świat! Dużo sztucznej trawy, zielony sufit, dwie zakręcone (pozytywnie ;)) Panie w przepięknych sukienko-fartuchach, no i wystrój... Tego nie da się opisać! Właściciel pomyślał o wszystkim, każdy najmniejszy przedmiot ma wielkie znaczenia, nie ma miejsca na przypadek i "wpadkę". Po prostu trzeba to zobaczyć ;). 

Moje pierwsze słowa? Chcę mieć kiedyś taką kawiarnie, a teraz chcę tu pracować! To dokładnie moja bajka, moje czary.

Udało nam się zająć miejsce w bardzo przyjemnej wnęce (z tronem :D) i widokiem na całą kawiarnię. Ruch był ogromny. Jedni wychodzili, a na ich miejsce pojawiali się kolejni- ,,jak w ulu".
Jak już wspominałam, przyjechaliśmy prosto z laboratorium, więc musieliśmy coś zjeść. Postawiliśmy na naleśniki. 
Czekaliśmy długo. Bardzo długo. Nawet bardzo,bardzo długo. Panie biegały od stolika do stolika, upewniając się co, kto zamówił. Widać, że to młode miejsce i jeszcze się docierają, dobrze, że mimo paru pomyłek wszystko było robione z wielkim uśmiechem na twarzy ;).

Naleśniki były warte tego czekania. Nie za słodkie, nie za mdłe. T. miał tylko jedną uwagę- liczył, że jego naleśniki z twarożkiem i ananasem będą ciepła, a takie nie były. Dodatkowo nasze talerze zostały bardzo oryginalnie ozdobione (serek mascarpone/ bita śmietana, mięta, sos truskawkowy i płatki róż ;)). Talerze zostawiliśmy puste!

Po posiłku postanowiliśmy zamówić coś do picia. Wybór padł na koktajl banan- Oreo i smoothy mango. I tym razem wybór był trafny!


Generalnie ceny wahają się od kilku złoty (np. 8 zł lemoniada) do kilkudziesięciu (makarony). Widać, że jakość produktów jest na prawdę wysoka, więc uważam, że ceny nie są wygórowane.

 Facebook: https://www.facebook.com/eatmedrinkmekabaty?fref=ts
















Jak nigdy podpisuje się pod tym miejscem w 100%!!!