środa, 6 sierpnia 2014

Ulica Baśniowa

Pogryzając antonówki, które przywiozła mi babcia postanowiłam nadrobić blogowe zaległości. 
Zaraz po sesji zaczęłam pracować i to pracować dość ostro (10 godzin w pracy + 4 na dojazd), generalnie po powrocie do domu marzyłam tylko o łóżku. Dzięki Bogu zarobiłam na wyjazd do Turynu i od poniedziałku mam 2 tygodnie laby na wsi, a potem moje wymarzone Włochy! 
Przez te kilka dni zdążyłam zajrzeć to tu, to tam i mam kilka ciekawych, wakacyjnych propozycji na obiad, deser, nocne, po-imprezowe "gastro" i zakupy ;) 




Zacznę (jak to ja) od deseru.

Jeżdżąc tramwajem od pracy zauważyłam wielki napis "Lodziarnie Ulica Baśniowa". Czy coś bardziej mogło mnie przekonać do tego miejsca niż połączenie dwóch dziecięcych wspomnień? Nie. Od razu wysłałam wiadomość do Tomka o treści "Zabierz mnie do baśniowej lodziarni." . Odpowiedział jak to on - "Nie wiem gdzie taka jest, ale Cię zabiorę.". No, to jest odpowiedź. Trochę było nam nie po drodze, ale w końcu wybraliśmy się tam 1 sierpnia (zaraz przed obchodami 70 rocznicy Powstania warszawskiego). 
Dojazd jest świetny, zaraz koło Arkadii i przystanku tramwajowego. Wystrój miejsca również do mnie przemówił, może nie tak bajkowy jak w "Eat me Drink me", bardziej stonowany. 
Jeśli chodzi o lody to mam mieszane uczucia. Pierwszy raz spotkałam się, że lody nie są sprzedawane na "kulki" tylko na porcje, a w ramach tej porcji możemy wybrać ile chcemy smaków (im więcej smaków tym mniej każdego z nich będzie). Smaków jest na prawdę wiele i widać, że robione są na miejscy. My zdecydowaliśmy się na m.in gorzką czekoladę, arbuza, makaronikowy i pistację (nie ważne gdzie jestem zawsze jem pistacjowe lody;)). Najlepsze naszym zdaniem były pistacjowe i gorzka czekolada (pierwszy raz widziałam tak czarne lody ;)). 
Ceny są spore. Nasza średnia porcja kosztowała 10 zł, czyli równowartość mniej więcej 4 kulek u konkurencji, a było ich chyba mniej. Podanie ich w dziwnie cienkim rożku też nas zaskoczyło, lody trochę spływały, ale wafelek był cudownie chrupiący i słodki. 

Generalnie na plus z malutkim minusem za ceny, ale ja jestem tylko studentką z małą pensją :P.
Pewnie kiedyś jeszcze wpadniemy, raczej na jakaś szczególną okazję, co nie jest złe- lubię sobie sprawiać takie słodkie, niecodzienne przyjemności ;)

FB:https://www.facebook.com/ulicabasniowa?fref=ts







Obiad, nocne posiłki i zakupy już niedługo na blogu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz